Otwieram oczy i zaraz tego żałuje, bo oślepia mnie białe światło jarzeniówek. Mrugam i przecieram oczy ręką. Rozglądam się. Jestem przywiązany do krzesła w białym pokoju. Naprzeciwko mnie stoi biurko z drewna dębowego i duży fotel. Na piórku leżą tylko jakieś papiery i stoi lampka, która świeci mi prosto w twarz. Cały czas mrugam próbując przyzwyczaić się do bladego światła, przy okazji też próbując jakoś uwolnić ręce związane grubym i mocno zaciśniętym węzłem.
- Nie uda ci się- słyszę glos za moimi plecami.
- Skąd wiesz?- odpowiadam uśmiechając się półgębkiem i spoglądając za siebie, chociaż kosztuje mnie to wiele bólu, bo moje ręce są jeszcze bardziej wykręcone.
- Bo sam zawiązywałem- odpowiada mężczyzna opierający się o drzwi z dłońmi w kieszeniach. Jest wysoki i dobrze zbudowany, ma krótko ścięte włosy i ciemne oczy. Oceniam, że ma około 35 lat. Jego garnitur lekko opina się na ramionach, a buty lśnią. Nienawidzę takich typów. Niczego nie robią sami, chcą być czyści od krwi, którą wylewają.
Po chwili mężczyzna podchodzi do biurka i siada wygodnie w fotelu zakładając nogę na nogę. Wyciąga z kieszeni pęk kluczy i otwiera jednym z nich szafkę w biurku. Wyciąga jakieś papiery i kładzie na biurku. Opiera głowę na fotelu i z uśmiechem gapi mi się w oczy. Znam ten trik. Nie boję się i też gapię się prosto w jego oczy. Ten zaczyna się śmiać, co dziwi mnie ale też zaczyna denerwować.
- Kim jesteś?- pytam mężczyznę siedzącego za biurkiem
- To nie ty zadajesz pytania.- odpowiada twardym głosem
- To dziwne, bo właśnie jakieś zadałem.- mierzę go wzrokiem
Facet kiwa głową i do pomieszczenia wchodzi osiłek w czarnej koszulce. Facet stoi za mną i nagle łapie mnie za szyję ramieniem odcinając mi dopływ tlenu.
Szarpię się, ale dosyć mało mogę zdziałać mają związane ręce z tyłu krzesła.
- Teraz ja mówię, a ty słuchasz i odpowiadasz, kiedy cię o coś spytam. - facet prawie syczy mi w twarz. - Puść go, Joe!
Joe odejmuje rękę a ja dyszę ciężko opierając się o krzesło.
- Jak się nazywasz?- pyta ten garniak
- Jack Meark.
-Ile masz lat?
-A co, chcesz mi kupić prezent?- prycham- 16
- ok, dobra mały, możesz iść- mówi
- Serio? To mnie rozwiąż.- mówię i widzę jak się uśmiecha.
- Sam się rozwiąż!
- Hahahah- mówię- Bardzo śmieszne.
Facet wstaje zza biurka i klęka za krzesłem rozwiązując mi ręce i nogi . Robił to chyba pół godziny, a gdy tylko ktoś wchodził do pomieszczenia gadał, że nie teraz i kazał każdemu wychodzić.
- Nazywam się Leo.
- Yhmmm
Rozwiązał mi ręce, a gdy tylko od razu zaatakowałem był świetnie przygotowany i bez trudu odparł
atak.
- Chodź Jack, zaprowadzę cię do twojego pokoju.
Chyba się przesłyszałem, facet, który jeszcze przed chwilą kazał mnie dusić teraz zaprasza mnie do pokoju ?
Oniemiały poszedłem za nieznajomym. Miałem nienawidzić tego miejsca i ludzi( kimkolwiek są i gdziekolwiek jestem) ale teraz już sam nie wiem. Czasem dobrze jest lepiej poznać wroga, by zaatakować, więc poczekam i nie będę zdradzał swojej tożsamości.
Nie ma to, jak z biurka zrobić piórko...
OdpowiedzUsuńMoja propozycja bycia "prawie betą" jest wciąż aktualna.
"- Kim jesteś?- pytam mężczyznę siedzącego za biurkiem
- To nie ty zadajesz pytania.- odpowiada twardym głosem
- To dziwne, bo właśnie jakieś zadałem." - już lubię Jacka. Osoby szybko ripostujące i lubujące sarkazm to zawsze osoby, które lubię :3
Ciekawy pierwszy rozdział, chociaż... Zastanawiam się, po co było to związywanie, skoro już po dwóch pytaniach puszczono go luźno.
Ale nic, to tylko moje dziwne czepianie się.
Pytanie, gdzie jest Jack, kim jest Leo i dlaczego Joe jest taki agresywny?
Czekam na nn ^^
Hej czy propozycja zostania moją betą jest nadal aktualna? Jeśli tak to byłoby fajnie( chyba, że się wykończysz moimi błędami) Poza tym przepraszam, za te błędy, ale pisalam to o piątej w nocy( na telefonie koleżanki).
UsuńDzięki
~ Julia
Hej :)
UsuńTak, jest aktualne. Tu jest mejl: cleo.cullen17@interia.pl
Pozdrawiam :)
Nominuje cię do LA więcje info u mnie ;) http://niezbadany-umysl.blogspot.com/2015/01/la.html
OdpowiedzUsuń