sobota, 3 stycznia 2015

PROLOG



Odkąd pamiętam byłem sługą. Stawialem sie na każdy rozkaz,wypelnialem zadania dokladnie i do konca. Zawsze. Tak mnie wychowywano: o nic nie pytaj, nie mów co myślisz , bądź tym, kim ci każą. I to właśnie robię. Zero własnego zdania i osobowości, nie wiem kim jestem i nie znam siebie. Ale dość tego, uciekłem. Dokladnie godzinę temu, 27 minut i 43 sekund. Taaa, ale to nie takie łatwe. Teraz szukają mnie wszyscy: rząd, wojsko, tajne agencje itd. Mogą być wszędzie. Każdy kogo spotkam może należeć do tajniaków. Czemu mnie ścigają? Znam wszystkie papiery i tajemnice jakie skrywają.

Super.
Jestem w totalnym bagnie. Właśnie ich widzę: Ciężarówki, auta terenowe, limuzyny, ambulanse, radiowozy i wozy opancerzone.
Dziwi was to?
Mnie nie. W sumie nareszcie cos pomyśleli zanim ruszyli w pościg. Wozy opancerzone to już cos. Po tym jak ostatnio prawie wysadziłem w powietrze itd. Noo dużo tu by opowiadać.
Zatrzymuje się dając nogom odpocząć.
Gwałtownie oddycham prawie krztusząc się powietrzem. Auta zatrzymują sie jakies 5 metrów ptzedemna. Idealnie. Jestem zdziwiony ich precyzją. 5 metrów. Nie za blisko. Żebym nie mógł ich spalić lub wysadzić i nie za daleko żeby dokladnie widzieć mój każdy ruch. Zadziwiające. To do nich nie podobne. Może uważacie ze powinienem uciekać jak najszybciej i jak najdalej, może i tak. Ale ja juz biegłem. Cały nie jestem tchórzem. I dlatego spokojnym krokiem ruszam w ich stronę. Dokladnie w stronę lśniącego, czarnego auta z przyciemnianymi szybami. Podchodzę do auta i pokazuje, żeby kierowca opuścił szybe. W ten czas z innych aut wychodzą uzbrojeni żołnierze i faceci w garniakach z pistoletami wycelowanymi we mnie. Ale spoko, wszystko pod kontrolą. Rozglądam się do okoła i patrze w oczy każdemu z mezczyzn celujacych do mnie z broni. Czekają na rozkaz. Opieram sie o szybe.
- I co? Nic nie zrobisz? - mówię spokojnym głosem i z uśmiechem po to tylko żeby go wkurzyć.- Wsiadaj!
- Chyba śnisz! Naprawdę myślisz że wsiądę do twojego auta, bo tak?!
- Do samochodu!!
- Spadaj! Wiesz ze będzie tak jak zawsze. Tylko narażasz swoich ludzi na ewentualny wypadek.
- Nie Jack. Nic nie będzie juz takie jak kiedyś.
Nagle słyszę syczenie. Jakby dźwięk ulatujacego powietrza. Gaz. To jedyne slowo jakie przychodzi mi do głowy. Zanim zdążę sie obrucic. Padam na kolana. Niewiem co się ze mną dzieje. Ciało od mawia mi posłuszeństwa.
- Jack. Musze przyznać, zaskakujesz mnie.- słyszę głos za moimi plecami- niewinna puszka gazu, a ty juz sie poddajesz. Słyszę śmiech. Jestem calkowicie otępiały. Zamachnąłem sie pięścią, ale zaraz potem tego żałowałem bo ten wysiłek skaczyl sie upadkiem.
Zamknąłem oczy i poczułem wielki chłód. Który rozsadzal mnie od środka. To ostatnie co pamiętam. Zimno i ciemność.

1 komentarz:

  1. Przeprasza, ale muszę wytknąć kilka rzeczy:
    1. Przydałyby się akapity.
    2. Zdarzają się literówki i spacje przed przecinkami. Miejscami przecinków brakuje.
    3. W tekstach pisanych liczebniki zapisuje się słownie, nie symbolicznie.
    4. Nie ma utrzymania jednej odmiany czasownika. Czasami jest ona przez osobę pierwszą l.pojedynczej, za chwilę przez trzecią. Gdy nie ma tego "ę" na końcu odmienionego orzeczenia, można pomyśleć, że nagle zmieniła się narracja.
    5. "Cały nie jestem tchórzem." - to co, twoja noga jest tchórzem? Logicznie niepoprawne zdanie.
    6. W jednym momencie z czasu przeszłego przejście w czas teraźniejszy.

    Mogę się zająć poprawą tekstu, jeśli ktoś podobny do bety Cię interesuje.

    A teraz treść.
    No cóż. Jestem zaintrygowana. I to poważnie. Z początku można wysnuć teorię, że Jack żył w jakimś dziwnym świecie, w którym szkolono go na wojownika. Ale on się zbuntował.
    Ostatnio to dość częsty motyw w literaturze młodzieżowej, jednakże z przyjemnością zagłębię się w tę historię :)

    Czekam na nn ^^
    Pozdrawiam!

    Cleo M. Cullen
    una-infinidad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń